30 XI 2020 - Rana boku

Rana boku, była otwieraną w pierwsze czwartki lub piątki i krwawiła także przy naturalnej przytomności. Wanda wtedy, jak już wspomniano wyżej – unikała chodzenia, bo ruch wzmagał ból krwawienia, trudno było się rozebrać, czy ubrać. Wiedząc, że o. Antoni chciał o przebiciu wiedzieć coś więcej, a może przypuszczał, że powątpiewa w to, pewnego dnia po dziękczynieniu, gdy stanął przy jej stoliku ona nie pytana ani nie proszona o nic – wyjęła z zanadrza złożoną w czworo chusteczkę kieszonkową całkowicie i mocno przesiąkłą krwią, jakby chciała powiedzieć: Masz Ojcze dowód, co się ze mną dzieje i że to, co ci o mnie wiadomo nie jest wymysłem. Wtedy też wyjaśniła się zagadka, co oznaczały niekiedy wiszące na sznurku koło pieca chusteczki świeżo przeprane.

Z bólu przebitego boku odchodziła od zmysłów i padała z hukiem na podłogę, jeśli się to zdarzyło w kaplicy. Ludzie brali to za zwykłe omdlenie, podejmowano ją i odprowadzano bez świadomości do łóżka. Dziwna rzecz, że nigdy nie trzeba było jej nieść, a jeśli jedna osoba prowadziła, chociaż szła chwiejnie nie zaczepiała o próg i nie padała potwornie. Szła jednak zbolała i głęboko zamyślona.

o. A. Ząbek Próba opracowania życiorysu s. Wandy Boniszewskiej

Copyright©2010-2016 Zgromadzenie Sióstr od Aniołów.
Strona stworzona dzięki Drupal