21 XII 2020 - Jezusowa odpowiedź na kryzys w Kościele cz.3.

Artykuł został opublikowany na stronach:

Jezusowa odpowiedź na kryzys w Kościele - s. Wanda Boniszewska CSA | Christianitas. Religia, kultura, społeczeństwo.

Autorem jest Ks. Dawid Tyborski

Za zgodą autora fragmenty artykułu ukazują się na naszych stronach przez cztery poniedziałki grudnia.

 

Widać było wręcz namacalnie, że Pan postawił swoją konwalię (Bo tak była nazywana przez Pana Jezusa) na drogę podeptania i cierpienia. Ona jednak spokojnie się temu wszystkiemu poddawała, zupełnie ufając swojej największej Miłości. Po pierwszych ślubach Pan Jezus sam określił jej zadanie, mówiąc do Wandy: “Chcę, byś cierpiała dla mnie, wybrałem cię dla wynagrodzenia zniewag, których doznaję od dusz mnie poświęconych”. W 1930 roku dopełniło się zrozumienie misji cierpienia, którego doświadczyła s. Wanda, notując w swoim dzienniku: „Dziś po Komunii zrozumiałam, że chcesz, abym poświęciła całkowicie siebie na ofiarę za obojętnych kapłanów i za Zgromadzenie Sióstr Anielskich”.

 

Tutaj zderzamy się mocno z pokusą łatwej historii i łatwego Kościoła. Jednym z najsłynniejszych polskich powiedzeń, tak często obecnych w czasie spotkań towarzyskich jest “kiedyś to było lepiej”. Rzeczywistość pokazuje, że często po prostu to powiedzenie lega w gruzach. Mądrą myślą, nie pomnę czyją, jest stwierdzenie, że Kościół od dwóch tysięcy lat jest w kryzysie. I szczególne powołanie Wandy to pokazuje. Odpowiedzią na grzech, zgorszenie nie jest ucieszka, oburzenie, porzucenie Kościoła czy nawet stworzenie własnego, lepszego i uszytego na moją własną miarę, tylko tajemnica przemiany ukryta jest zawsze w miłości.

 

Słowa Pana Jezusa: “Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,3) stają się treścią życia s. Wandy Boniszewskiej. Wiąże się to również ze szczególnym rysem zgromadzenia, które zostało powołane również do pomocy kapłanom, którzy zostali nazwani “aniołami tej ziemi”. Nie dlatego, że kapłani są z lepszej gliny, albo ich życie i moralność są równe aniołom, ale dlatego, że niosą światu misterium, które adorują wszyscy aniołowie. Tajemnicę obecności Jezusa. Wiele serc kapłańskich z powodu grzechu, światowego życia, trosk doczesnych i miliarda innych spraw, stało się oziębłe, bylejakie i obojętne na kompletnie rozpalającą miłość Boga. Nie znamy tego z doświadczenia?

 

Jako kapłan często słyszę skargi na moich współbraci, utyskiwania na to jak w tym Kościele jest źle. Jak to okropnie, dramatycznie, beznadziejnie jest w mojej wspólnocie, parafii, w moim Kościele. Ot, afera, skandal, zgorszenie, ciemność. Koniec.

 

W momencie chrztu każdy z nas otrzymał świecę, która symbolizuje fakt, że Chrystus ma moc rozproszyć każdy mrok i ciemność. Siostra Wanda dzielnie poniosła ten chrzcielny blask światłości Chrystusa przez swoje życie. Nie była ślepa na grzech i kryzys. W żadnym wypadku. Nie miała śmiałości bagatelizować go. Zrobiła jedyną rzecz, którą mogła zrobić osoba zakochana w Chrystusie - ofiarowała samą siebie.

 

Jej ekstremalne doświadczenie okrutnych przesłuchań w siedzibach NKWD, dramatyczne życie w syberyjskich łagrach i radzieckich szpitalach psychiatrycznych dosłownie starło s. Wandę jako ofiarę za zgorszenia i grzechy osób poświęconych. Jeżeli pokusimy się na wskazanie osoby, która doświadczyła ciężaru zła i zgorszenia w Kościele to była to właśnie Ona. Usłyszała od Jezusa trudne słowa, że jest niekochany, nierozumiany i niechciany przez swoich wybranych kapłanów i osoby konsekrowane, które przecież powołał dla wyłącznej miłości z Sobą. Tych, których sam chciał. Wanda więc robiła to, co powinna - wynagradzała, ofiarowała się, oddawała się i  spalała się. Bez reszty.

 

 

Copyright©2010-2016 Zgromadzenie Sióstr od Aniołów.
Strona stworzona dzięki Drupal