22 II 2021 - Przyjęcie cierpień za kapłanów przez s. Wandę. Cd.  

„Widzę m. Nowogródek, niedaleko Pińsk i miasteczko X mocno zniszczone, chyba przez wojnę, a może przez grzechy. Widzę jak szatańska zawierucha miota jednym z księży. W imię Boże bronię go, bo kapłan i że taki nawet w piekle odznacza się. Tłumaczę mu, że kapłaństwo jest sakramentem niezmazalnym, bo Chrystus krwią swoją przypieczętował. Och, burza szatańska rzuca się na mnie. Ogarnia mnie okropny strach. Mówię im, że do mnie nie macie prawa, jestem własnością Jezusa, pokazuje krzyż Tego co umarł na krzyżu. Proszę, aby odeszli ode mnie. Na nic moja prośba. Nagle, ktoś jeszcze silniejszy zrywa się, niby wydaje rozporządzenia, aby uczynić nade mną zemstę. Słyszę słowa: Exorciso te immunde... Straszny popłoch, silny wiatr, który zahacza i o mnie, zadając ból. Odrzucają w jakiś dół, niby przez uderzenie krzyżem”.

„Wandziu od mojej rany, pragnę męczeństwa nie tylko ciała lecz i duszy. Od 3 lat do ciebie przemawiam. Jeżeli nie wiesz kto mówi, zapytaj Mego zastępcy w konfesjonale”.

„Ktoś znowu inny dowodzi, ze piekła nie ma, ale ja w to uwierzyć nie mogę, bo muszę wierzyć w Święty Kościół, że piekło istnieje. Widzę śliczną postać podobną do Jezusa...Oczom śliczny, majestatyczny, szata złocista przetykana czerwonym wstęgami, mieniąca się w oczach. Znowu jakiś niepokój. Anioł naszego księdza, czyniąc krzyż święty i exorciso...zaciemnia go. Oburza mnie, że krzyż przeszkadza w tej chwili widzieć Jezusa. Ale to był szatan. Następny krzyż zmusił do ucieczki, a uciekając plunął cuchnącą śliną mnie w twarz. Precz...”

10. październik 1941 r., w piątek, s. Wanda pisała:

„Góra wysoka, ale iść trzeba. Trwoga, że nie wejdę. Duchu Święty polecam Ci Twoją i moją sprawę. Błagam Jezusa i Świętych Aniołów. Wczoraj pozwoliłam krzyż zabrać, a dzisiaj go udźwignąć nie mogę. Czuję, że Najukochańszy Jezus włożył sam krzyż na moje barki i od dzisiaj będzie on cięższy”.

 

Copyright©2010-2016 Zgromadzenie Sióstr od Aniołów.
Strona stworzona dzięki Drupal