Przed samymi ślubami, gdy się już schodzono do kaplicy domowej Wanda nagle przystanęła, bo ją zatrzymała zmarła mistrzyni. Winszowała jej, że się doczekała pierwszych ślubów, zachęcała do dalszej wierności i ofiarności dla Zbawcy. Ostatnia towarzyszka, mijając ją, zaczepiła uwagą:
- Czegoś tu stanęła, już wszyscy w kaplicy.