14 XII 2020 - Jezusowa odpowiedź na kryzys w Kościele - cz.2
Artykuł został opublikowany na stronach:
Autorem jest Ks. Dawid Tyborski
Za zgodą autora, fragmenty artykułu będą się ukazywały na naszych stronach przez cztery najbliższe poniedziałki.
Dopiero po śmierci, z powodu artykułu ks. Jana Pryszmonta, wyszły na jaw informacje, które zaskoczyły wielu. Nikomu nieznana siostra z małego, bezhabitowego zgromadzenia okazała się być mistyczką, stygmatyczką, osobą, która przeżywała w sposób dosłowny Mękę Pana Jezusa i to nie w byle jakiej intencji, ale by… odnaleźć, uratować i zbawić oziębłych i obojętnych kapłanów i osoby życia konsekrowanego. Nie zamyka się to w romantycznie brzmiącym i ukrytym poświęceniu, ale przyniosło ono konkretne owoce. No, ale od początku.
Niedaleko Nowogródka (które stało się tłem męczeństwa błogosławionych Sióstr Nazaretanek w czasie II wojny światowej), we folwarcznym domostwie wsi Nowa Kamionka, 20 maja 1907 roku urodziła się Wanda Boniszewska, córka Franciszka i Heleny.
Od głębokiego dzieciństwa Tajemnica Tabernakulum była dla Wandy kluczową sprawą. A stało się to za sprawą mamy, która opowiadając córce o Panu Jezusie, wspominała, że nasz Pan pozostał z nami na zawsze i mieszka w tabernakulum. Po jednej z takich opowieści, kiedy rodzina wspólnie udała się do kościoła na Mszę Świętą, jak notuje na początku swojego duchowego dziennika Wanda: „Pamiętam, jak razu jednego wzięli mnie rodzice na Mszę św. do kościoła, to całą moją modlitwą było powtarzanie:<<Biedny Bozia, zamknięty, jak tam smutno musi być!>>”. Często też późniejsza s. Wanda nazywa Pana Jezusa “więźniem Miłości” i ten szczególny rys czuwania u stóp opuszczonego Pana w tabernakulum, stanie się obecny w całym jej późniejszym życiu.
W sercu dziewczęcia urosło pragnienie zupełnego poświęcenia się Bogu, a wybór padł na małe zgromadzenie, które od początku było bezhabitowe, a założył je Sługa Boży ks. Wincenty Kluczyński - Sióstr od Aniołów. Jednakże trzeba zaznaczyć, że wstąpienie to nie było łatwe. Wanda zgłosiła się już w 1924 roku, ale jej odmówiono, tłumacząc się zbyt młodym wiekiem kandydatki. Dopiero po roku przyjęto Wandę tylko na próbę. Decyzję definitywnego przyjęcia do zgromadzenia na długo odroczono. A to wysłano dziewczę na różne kursy, a to cofano zgodę, a to wydalano i przyjmowano z powrotem. Dopiero po trzech latach Wanda mogła złożyć pierwsze śluby.
c.d.n.